En savoir plus
Slonce promienne wyslalo gonce na szczyty gor, rozswietlajac sniezne wierzcholki - w nasza doline zaglada nieco spoznione - ale zdazylo nieco przygrzac rose poranna - namioty dymia, jak kurne chaty naszych sasiadow - gorali.
Szumi wartki potok gorski, z kamienia na kamien skaczac zwawo. Jego srebrzysty nurt wije sie wsrod drzew i skal - obchodzac przeszkody, ktorych pokonac nie moze - tworzac tu i owdzie, w zaglebieniach koryta glebsze studzienki - umywalnie skautow.
Oto juz cala czereda wybiegla z namiotow na glos trabki porannej. "Mgly opadaja" - wola nasz znawca pogody urzedowo odpowiedzialny za deszcz, "bedzie ladnie".
Pare minut uplywa i wszyscy zbieraja sie w "kapliczce". Pod pieknym swierkiem umieszczono oltarzyk z Matka Boska Czestochowska - klomb z kwiatami. - Tu modlimy sie codziennie rano i wieczorem. W niedziele i swieta idziemy na Msze do kosciolka w pobliskiej wsi.
Po modlitwie - czesc sztandarowi! Wznosi sie na maszt wysoko choragiew bialo-czerwona, godlo i symbol Rzeczypospolitej.
Pozdrawiamy ja podnoszac reke prawa w wielkim uklonie harcerskim. Zaraz zaczyna sie gimnastyka. Chudy Wilk kaze nam wytrzasac sie na sposob "shimmy", potem nastepuja rozne krucze chody, sklony, biegi, zamachy - jako uczy stary Ling i nowoczesni jego potomkowie i nasz druh, zasluzony profesor Piasecki. Potem biegiem do strumyka. Ten i ow zwolennik komfortu ma swe stale miejsce z roznemi ulepszeniami - wieszadlem na recznik, wiekszym kamieniem - podstawka na mydlo i t. d.