Ulteriori informazioni
Marzyliscie kiedy, zeby sobie postrzelac na swiezym powietrzu do ruchomych celow (a niektore z nich biegaja naprawde szybko, wiec nie jest to takie calkiem niesportowe), obejrzec obce kraje, gdzie dziewczeta za pare jedwabnych ponczoch zmieniaja sie w dzikie zwierzatka, przywiezc troche zlota oraz kosztownosci od tych biednych zoltych czy czarnych ludzi, ktorzy tak naprawde wcale ich nie potrzebuja - a potem przechwalac sie tym wszystkim nad kuflem zimnego piwa? W takim razie moja opowiesc jest wlasnie dla was.
My tez nasluchalismy sie od ojcow, wujow i starszych braci o kopalniach diamentow w najdzikszym sercu Czarnego Ladu, o walecznych afganskich plemionach i skarbach maharadzow. I tylko czekalismy, az trafi sie okazja, zebysmy wreszcie znalezli sie gdzies na poludniu Europy z odpowiednia iloscia Sikhow i perspektywa lupu.
Kiedy wiec wreszcie sie o niej dowiedzielismy - o tej wielkiej wojnie, ktora miala polozyc kres wszystkim wojnom - natychmiast sie zaciagnelismy. Na poczatku bylo nas siedmiu: Kurczak i Myszak z naszej farmy, Wielki Bill i Przygiety Mick ze Speewah, gdzie jaja emu sa takie wielkie, ze ze skorupek da sie robic domy, bushranger Dan Lloyd, czarny tropiciel Snowy, no i ja z moim piekielnym werferem. I zamierzalismy wycisnac z tej calej awantury, co nasze. Ostatecznie swiateczne paczki od ksiezniczki Mary nie rekompensuja wszystkiego, co nie?
A potem, zanim sie obejrzelismy, zdarzylo sie Gallipoli, Fromelles, Somma, i Passchendaele - i ziemia niczyja raz na zawsze przestala sie nam kojarzyc z niezwyklymi, zlotonosnymi krainami na koncu swiata.
Ale to bylo pozniej. Na razie niech zyja marzenia i fantastyka rozrywkowa! Hurrra!
