Ulteriori informazioni
Po powrocie z Katynia, pytano mnie wiele razy o "wrazenia". Naturalnie wrazenie jest takie, o ktorym zwyklo sie mowic, ze "mrozi krew w zylach". Stosy trupow nagich budza najczesciej odraze. Stosy trupow w ubraniu, raczej groze. Moze dlatego, ze nici tych ubran wiaza je jeszcze z zyciem, ktorego je pozbawiono, a przez to stwarzaja kontrast. W Katyniu znaleziono wylacznie prawie wojskowych i to oficerow. Wymownosc tego munduru robi wrazenie, zwlaszcza na Polaku. Odznaki, guziki, pasy, orly, ordery. Nie sa to trupy anonimowe. Tu lezy armia. Mozna by zaryzykowac okreslenie - kwiat armii, oficerowie bojowi, niektorzy z trzech uprzednio przewalczonych wojen. To jednak, co najbardziej neka wyobraznie, to indywidualnosc morderstwa, zwielokrotniona w tej potwornej masie. Bo to nie jest masowe zagazowanie, ani sciecie seriami karabinow maszynowych, gdzie w ciagu minuty czy sekund przestaja zyc setki. Tu przeciwnie, kazdy umieral dlugie minuty, kazdy zastrzelony byl indywidualnie, kazdy czekal swojej kolejki, kazdy wleczony byl nad brzeg grobu, tysiac za tysiacem! - Byc moze w oczach skazanca ukladano w grobie poprzednio zastrzelonych towarzyszy, rowno, w ciasne szeregi, moze przydeptywano je nogami, azeby mniej zajmowali miejsca. I tu don strzelano w tyl glowy. - Kazdy trup wydobywany w moich oczach po kolei, kazdy z przestrzelona czaszka, od potylicy do czola, wprawna reka, to kolejny eksponat straszliwego meczenstwa, strachu, rozpaczy, tych wszystkich rzeczy przedsmiertnych, o ktorych my, zywi, nie wiemy.
Jozef Mackiewicz