Ulteriori informazioni
Tytul - dyskretnie parafrazujacy, a moze (zgodnie z rozpoznawanymi w calej ksiazce dominantami "kultury smiechu" jako swego rodzaju strategii obronnej intelektualistow) pastiszujacy slynna formule Michela Foucault "slowa i rzeczy", od razu wciaga czytelnika w intertekstualna gre. Wszyscy pamietamy bowiem, ze ksiazka Francuza ma podtytul "Archeologia nauk humanistycznych", od razu wiec ciekawismy, jaka to poprawke do owej archeologii - ze szczegolnym skupieniem na genezie nowoczesnego literturoznawstwa - wprowadzi autorka "Slow i ludzi". W pewnym sensie odpowiedz zawiera sie juz w podtytule tej ksiazki, ktory mowi o "antropologii filologicznej". Bowiem ksiazka Ulickiej na archeologii wcale nie zamierza poprzestac: dotyka najwazniejszych kwestii dzisiejszej humanistyki, stale nawiazuje dialogi z glownymi jej nurtami, aby ukazac, jak w poszukiwaniu tozsamosci robily gebe protoplastom, aby sie od tak spreparowanego podloza oddzielic gruba kreska. Tymczasem... (z recenzji Profesora Krzysztofa Klosinskiego)
Mamy do czynienia z bogato utkana i ze swada rozwijana narracja o "ludziach, slowach, ksiazkach i instytucjach". Polaczenie nowatorskiej perspektywy teoretycznej z detektywistycznym wrecz zacieciem w odtwarzaniu losow ludzi i slow zaowocowalo ksiazka dalece wykraczajaca poza standarty praktykowane w rodzimej humanistyce. (z recenzji Profesor Anny Zeidler-Janiszewskiej)
"Antropologia filologiczna", do ktorej zarysowania pretenduja poszczegolne szkice, nie konkuruje ani z antropologia filozoficzna, ani kulturowa, ani z antropologia slowa. Jesli wchodzi z nimi w zatarg, to tylko ze wzgledu na odwrocenie perspektywy. Stawka w niej jest slowo konkretne, nieanonimowe, przynajmniej w punkcie wyjscia - czyjes, ktore mozna komus przypisac, nawet jesli w kulturze nie jest Adamowym slowem pierwszym. Taka antropologia nie stosuje "skali globalnej", lecz widzi "czlowieka poszczegolnego". (ze wstepu "Zapomniane w biografii")