Ulteriori informazioni
Danuta Suchorowska-Sliwinska
Dziennik z lat 1981-1985 czyli z zakonspirowanych zapiskow solidarnosciowki
Po godzinie 17.00 dzwonek do drzwi, otwieram, widze trzech smutnych panow, jednego w mundurze milicyjnym. Przyszlismy po pania, bo rozpoczela pani nielegalna dzialalnosc zwiazkowa w Filharmonii i PWM. No coz, nie jestem zdziwiona. (...) W kuchni pisze na kartce do meza: Godzina 17.00, zabieraja mnie. Ale w ubeka wstepuje teraz diabel, niestety, przeze mnie wywolany. Co ma pani w domu nielegalnego? zakazanego? Niech pani lepiej od razu pokaze, zebysmy nie musieli wywracac mieszkania do gory nogami. Blyskawiczne mysli przeplywaja przez glowe. Mam w torebce kilka ulotek, ktore i tak znajda. Pokazuje wiec takze te, ktore mam w siatce. Ale juz jest za pozno, wlaza do pokoi i grzebia w ksiazkach, ktorych wszedzie pelno. Czesc z tych przywiezionych niedawno z Paryza ukryta jest w biblioteczce w glebi za innymi. Probuje cos tlumaczyc, ale juz nic nie pomaga, panowie wpadaja w niszczycielski szal. W pokoju corki zlozone sa rzeczy jej kolezanki, ktora opuscila dom studencki i wyjechala do domu. Szef rzuca sie na nie z pasja: Czyje to?! Nie chce zrozumiec, ze ja moge nie znac nazwiska. Wyrzuca wszystko z pasja na podloge, oglada - rozczarowany. Tamci szaleja wsrod ksiazek. (...) Szef patrzy takze na piekny wazon z poczatku wieku stojacy pod lustrem i wzdycha: Jaka szkoda, ze nie ma tutaj napisu "Kultura" paryska, bo bysmy skonfiskowali... (...) Sa czasy, w ktorych dla uczciwego czlowieka jest miejsce tylko w wiezieniu - blaka mi sie po glowie pocieszajaca mysl...
(opis wydarzen z grudnia 1981 roku)