Read more
Skoro zas ludzie i diably na tej ziemi musza zyc razem, to niech zyja jak sasiedzi, chocby nawet sobie krzywi. Nie podnosi sie reki na sasiada, jezeli on ci w niczym nie zawinil...
Lipiec 1639 roku. W spokojnej i dostatniej Rzeczpospolitej w zgodzie zyja katolicy, prawoslawni, arianie i luteranie. Z trudem daja wiare wiesciom o bestialstwach i okrucienstwach wojny trzydziestoletniej. Ogien, ktory ogarnal cala Europe, zatrzymal sie na granicy Polski, jakby napotkal niewidoczny mur.
Miedze pomiedzy ziemia, niebem a pieklem wszedzie tu na Mazowszu jasno i wyraznie wytyczone byly i kazdemu od malenkosci znane. Tylko glupi przekraczali je na wlasna wieczna szkode.
Weteran wojny smolenskiej Stanislaw Jakub Lawendowski herbu Paprzyca, wozny trybunalu ziemi liwskiej, specjalizuje sie w doreczaniu pozwow wyjatkowo agresywnym adresatom. Bywa, ze jak wezmie skwitowanie odbioru, to wyrok nie jest juz konieczny. Czasem jednak zawodza naturalne sposoby i aby sprawiedliwosci stalo sie zadosc, niezbedna jest pomoc czarnej magii. Te kontrowersyjne praktyki sa sola w oku pewnego biskupa oraz podrozujacego incognito hiszpanskiego inkwizytora. Miejscowi magnaci zas dostrzegaja okazje przeprowadzenia wlasnej przewrotnej intrygi...