Read more
W ostatnim zdaniu przedmowy Beata Mytych-Forajter powiada, ze nalezy dzisiaj siegac "po romantyczne intuicje", dotyczace odpowiedzialnosci ludzi za swiat przyrody. Nalezy zas dlatego, poniewaz wlasnie w czasach romantyzmu, czyli w pierwszej polowie wieku XIX, problem tej odpowiedzialnosci i formulowanych dzis postulatow ekologicznych "niejako wszedl «w zakret» i wciaz w nim pozostaje, doznajac wszystkich niemoznosci charakterystycznych dla wirazu. Trzeba sporej sily, by pokonac odsrodkowe naciski". Metafora zakretu trafia mi do przekonania. Celnie odwoluje sie do zawilosci niepokojacego dramatu czlowieczego, dramatu trwania w impasie i naszego chybotania sie pomiedzy przyrastajaca swiadomoscia odwiecznej przynaleznosci czlowieczej do przedziwnie skomplikowanego swiata "braci mniejszych" i zarazem nieuchronnej, z czasem potezniejacej, a na naszych oczach zgola juz przerazajacej mocy destrukcyjnej generis humani.
Kapitalnym pomyslem Zwierzat na zakrecie jest ograniczenie materialu ilustrujacego ow "zakret" do obszaru tekstow spoza "rewirow" poezji. Wiadomo, ze wsrod romantycznych dluznikow Krasickiego i Trembeckiego istnieje bogaty zasob bajek z alegoriami zwierzecymi, takze w dorobku Mickiewicza i jego wspolczesnych. Wiemy tez, ze nieubogi jest poetycki swiat zwierzecy w soplicowskiej "stronie" jego poezji - daleko przeciez stad od wzruszajacej pewnosci siebie niegdysiejszego Sarmaty, ze "kon, jaki jest, kazdy widzi" - a na dodatek Autorka dobrze wie, ze daloby sie ulozyc gruba ksiege animalistycznego rymotworstwa romantycznego z samych tekstow autora Pana Tadeusza i jego "rowiesnych". Ale "Zakret" Beaty Mytych-Forajter ostentacyjnie sie obchodzi bez rymotworstwa, w tym takze bez arcydziel romantycznej poezji. Jest on za to wymownie pamietliwy dla zapisow bogactwa i rozmaitosci spostrzezen swiadczacych o coraz bardziej nadciagajacym poblizu naszych zmartwien ekologicznych i naszych tesknot wegetarianskich.
(z recenzji prof. Jozefa Bachorza)