Read more
Czyz to nie wesola smierc, kiedy sie umiera ze sztywna kusia? Nasz przeor bardzo lubi biale mieso z kaplona... mowi brat Jan Lomignat, czyniac w ten sposob aluzje do pogladu, ze trafia sie to po smierci tym, ktorzy posiedli za zycia mniszke.
Tak. To zuchwala powiesc. A zarazem jedna z najzabawniejszych w dziejach literatury. Nawet dzis czyta sie ja z podziwem dla smialosci autora, a zarazem bogactwa jej jezyka, dla wszechstronnej erudycji i szyderczego dystansu do wspolczesnych autorytetow. Pierwsze, czyli odwaga, wyraza sie w tezach, ktorego mogly wowczas Rabelaise'go zaprowadzic na stos, choc kto wie czy rubaszne drwiny z waznych tamtego swiata nie byly dlan jeszcze grozniejsze. Drugie, czyli jezyk, mozemy podziwiac w prawdziwej erupcji cietego dowcipu, jego dosadnosci, wrecz sprosnosci i prawdziwej rewii tworczych, a zarazem zabawnych neologizmow, ktore kongenialnie spolszczyl Tadeusz Boy-Zelenski.
Tak oto opowiesc François Rabelais o dwu dobrodusznych olbrzymach, opojach i obzartusach, a zarazem domoroslych filozofach i teologach, stala sie dla wszystkich pokolen czytelnikow niezastapiona pozycja, ktora przednio bawiac, uczy przy okazji krytycznego dystansu do swiata i - przede wszystkim - do samego siebie.